Za 3 miesiące kończę 17 lat, mam 170 cm wzrostu i 53 kg wagi, w mojej rodzinie nie ma wysokich osób ojciec 175 cm, mama 148 cm, dodam jeszcze że od 14/15 roku życia nie urosłem ani 1 cm i w nie miałem jeszcze swojego 'skoku' wzrostu. I pytanie do was czy w wieku prawie 17 lat można mieć skok wzrostu? I choć do zaręczyn dochodzi najczęściej po upływie około 2-3 lat wspólnego związku, a kobiety zaczynają rozglądać się za pierścionkiem mniej więcej po 2,5 roku, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, kiedy oświadczyć się dziewczynie. Nikt nie powinien decydować o tak ważnej kwestii za Ciebie. Michał Wójcik ma czworo dzieci z różnymi kobietami. Najmłodsza pociecha to Michał Jr. 6 marca w wieku zaledwie 37 lat zmarła Janina Włudarczyk, partnerka komika Michała Wójcika. Kobieta Oświadczynami określamy moment, w którym mężczyzna składa wybrance propozycję wspólnej przyszłości. Dowodem jego szczerych intencji jest doskonała biżuteria, która tuż po zaakceptowaniu oświadczyn zalśni na dłoni świeżo upieczonej narzeczonej. Zaręczyny to nic innego, jak moment wyrażenia zgody i przyjęcia symbolu . Aldona Anna – córka Giedymina, wielkiego księcia litewskiego. W historii Polski zapisała się jako pierwsza żona Kazimierza Wielkiego. Z jej osobą wiązano wielkie nadzieje, jednak powszechnie uważa się, że zawiodła w każdy możliwy sposób – nie zadbała o utrzymanie poprawnych stosunków polsko-litewskich, ani nie urodziła mężowi syna. Dodatkowo jej śmierć przez niektórych kronikarzy określana jest jako „tragiczna”, niektórzy sądzą, że przyczynił się do tego król. Jednak czy Aldona Anna Giedyminówna zasługuje na zapomnienie? Kazimierz i Aldona Anna – małżeństwo z rozsądku?Pan młody – Kazimierz Wielki Kazimierz Wielki – prawdopodobnie najmłodszy z dzieci Władysława Łokietka i Jadwigi, córki Bolesława Pobożnego, przyszedł na świat w Kowalu 30 kwietnia 1310 r. Pierwsze lata jego życia nie wróżyły mu przyszłości na tronie polskim. Władysław Łokietek ze zmiennym szczęściem toczył długie walki o zjednoczenie ziem piastowskich oraz połączenie ich osobą jednego władcy. Sukces w postaci koronacji osiągnął dopiero w 1320 roku. Jako król panował kolejne 13 lat. Kazimierz był trzecim synem Łokietka, miał również trzy siostry. Jego starsi bracia zmarli we wczesnym dzieciństwie – Stefan w 1306 r., a Władysław w 1312 r. W wieku dwóch lat książę został jedynym dziedzicem swojego ojca. Już w wieku pięciu lat Kazimierz został zaręczony z nowonarodzoną księżniczką Jutą – córką Jana Luksemburskiego i Elżbiety. Związek został zaplanowany w celu złagodzenia napiętej sytuacji panującej między Polską a Czechami. Jednak kiedy tylko król czeski doczekał się męskich potomków, zaręczyny zostały zerwane. Co ciekawe, Juta ostatecznie wyszła za mąż dopiero w wieku 17 lat za przyszłego króla Francji Jana Dobrego, a do tego czasu zaręczona była aż sześciokrotnie. Kolejną kandydatką na żonę przyszłego polskiego władcy była córka Fryderyka Pięknego i Izabeli Anna. Te zaręczyny również trwały krótko. Nikt nie przypuszczał wówczas, że po dwóch nieskutecznych próbach zawarcia małżeństwa, cztery żony Kazimierza Wielkiego uczynią z niego – obok Bolesława Chrobrego – rekordzistę pod względem zawartych małżeństw w dynastii Piastów. Panna młoda – Aldona Anna Giedyminówna W porównaniu do Polski, Wielkie Księstwo Litewskie było stosunkowo młodym państwem – powstało w 1240 r. po zjednoczeniu przez Mendoga księstw plemiennych. 35 lat później urodził się Giedymin – twórca jego potęgi. Założyciel dynastii Giedyminowiczów odniósł wiele sukcesów politycznych: znacznie powiększył teren podległych mu ziem, udało mu się utrzymywać poprawne stosunki z sąsiadami, a nawet z papieżem, któremu obiecywał, że przyjmie chrzest święty. Częściowo sukces ten zawdzięcza dobrze zaplanowanym mariażom swojego licznego potomstwa. Dziś uznaje się, że w swoim życiu zawarł on jedno małżeństwo, a jego żona to Jawna – córka połockiego księcia Iwana. Doczekali się czternaściorga dzieci - ośmiorga synów i sześciu córek. Aldona miała więc liczne rodzeństwo, zarówno starsze, jak i młodsze. Sama księżniczka urodziła się między 1311 a 1313 rokiem, była więc w zbliżonym do Kazimierza wieku. Nie do końca pewne jest także imię pochodzącej z Litwy księżniczki – Aldonę przyjęto w historii za niezbyt pewnym źródłem, natomiast Anna przyjęła na chrzcie. Za panowania jej ojca stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego została przeniesiona do Wilna, tam też córka Giedymina spędziła swoje dzieciństwo. O jej najmłodszych latach wiadomo niewiele. Lata spędzone na Litwie są właściwie niewiadomą. Na kartach historii zapisuje się dopiero w momencie zaręczyn z polskim królewiczem, następcą Władysława Łokietka. Aldona Anna Giedyminówna i Kazimierz Wielki – pierwsza unia polsko-litewska? Pomysł na sojusz z Litwą poprzez małżeństwo zrodził się w głowach doradców króla, kiedy nie można było podjąć innej interwencji w sprawie najazdów litewskich na polskie ziemie i uprowadzania tamtejszych chłopów. Dodatkowo miał on być skierowany przeciwko zakonowi krzyżackiemu i Brandenburgii, stanowiących zagrożenie dla obu państw. Łokietek zaakceptował ten plan. W roku 1323 r., kiedy Giedymin złożył stolicy apostolskiej obietnicę przyjęcia chrztu, papież narzucił Litwie i zakonowi czteroletni rozejm. Perspektywa chrystianizacji państwa Giedymina stanowiła dla władców chrześcijańskich dodatkowe zaproszenie do wysyłania poselstw z propozycjami małżeńskimi. Skorzystał z niego również król Władysław Łokietek, decydując się dwa lata później na wybór Aldony jako żony dla swojego syna. Posłowie polskiego monarchy zostali w Wilnie bardzo dobrze przyjęci. Wielki książę był zadowolony z perspektywy małżeństwa córki z Kazimierzem. Negocjacje przebiegły więc pomyślnie, a po ustaleniu dokładnych warunków sojuszu, księżniczka ruszyła w drogę do Krakowa. Posag Giedyminówny stanowić miało 24000 polskich jeńców, zwolnionych z litewskiej niewoli. W ten sposób Aldona zyskała sobie szacunek mieszkańców każdej mijanej po drodze miejscowości. Zgodnie z panującym zwyczajem król Władysław Łokietek oraz przyszły pan młody wyszli jej naprzeciw i wprowadzili na Wawel. Ślub nie nastąpił jednak tak szybko, jak mogłoby się wydawać. Jako oficjalną przyczynę podano konieczność zapoznania się z wiarą chrześcijańską przyszłej królowej. Jednak czytając średniowieczne kroniki, badacze doszli do wniosku, że córka Giedymina nie przypadła młodzieńcowi do gustu. Janko z Czarnkowa pisze, że Kazimierz Wielki ostatecznie zdecydował się na ożenek z rozkazu króla, „dla dobra i pokoju Królestwa Polskiego”. Chrzest księżniczki odbył się pod koniec kwietnia lub we wrześniu 1325 r., a uroczystość zaślubin miała miejsce dopiero 16 października tego samego roku. Dowiedz się więcej - polecane książki Aldona Anna Giedyminówna na polskim dworze Córka Giedymina - poganka z Litwy wśród chrześcijan Pojawienie się Aldony Anny Giedyminówny na polskim dworze stanowiło przykład wyraźnego zderzenia się kultur pogańskiej i chrześcijańskiej. Księżniczka z Litwy lubiła tańce, muzykę i zabawę. Nawet podczas podróży towarzyszyli jej muzycy. Było to rzadko spotykane w Krakowie, gdzie księcia w surowej, chrześcijańskiej wierze wychowywała Jadwiga Kaliska, córka Bolesława Pobożnego. Uznaje się, że to właśnie Aldona zapoczątkowała na Wawelu przyjmowanie elementów wschodniej obyczajowości, tak dotąd obcej możnym i rodzinie monarchy. Jednak jako żona, Aldona Anna Giedyminówna stanowiła wzór chrześcijańskiej małżonki. Jan Długosz pisał, że była ona szlachetna, podległa swojemu mężowi. Król Kazimierz Wielki zasłynął swoimi licznymi romansami. Źródła nie podają jednak, jak reagowała na nie małżonka księcia. Jednak prawdą jest, że księgi zazwyczaj milczały na temat reakcji zdradzanych niewiast. Sposób życia żony Kazimierza Wielkiego nie wszystkim przypadł do gustu, a zwłaszcza królowej Jadwidze, choć sam Kazimierz patrzył na to w sposób bardziej pobłażliwy. Pobożna władczyni od początku była niechętna narzeczonej, a później żonie swojego syna. Niewykluczone też, że to za jej sprawą opóźniono zawarcie małżeństwa przez młodych. Po śmierci Władysława Łokietka jego żona starała się również opóźnić koronację pochodzącej z Litwy księżniczki. Być może królowa postrzegała ją jako niezdolną do odpowiedzialnego współrządzenia, chociażby przez wzgląd na bierną postawę Aldony Anny podczas narastającego od 1330 r. konfliktu z jej ojcem – co ostatecznie skończyło się wznowieniem przez Litwę łupieżczych najazdów na Polskę. Zanim jednak do tego doszło – licząc na naprawę stosunków polsko-litewskich oraz ulegając prośbom syna – Jadwiga zgodziła się jednak na wspólną koronację Kazimierza i Aldony. Śmierć Łokietka nastąpiła na początku marca, ale intronizacja miała miejsce ponad miesiąc później – 25 kwietnia 1333r. Potomkowie Od każdej małżonki władcy średniowiecznego oczekiwano, że wyda ona na świat męskiego potomka. Chłopiec, jako przyszły król, był gwarantem ciągłości dynastii oraz stabilizacji państwa. Dziewczynka jako następczyni tronu wiązała się z koniecznością szukania nie tylko męża dla niej, ale i króla dla całego kraju. Aldona Anna Giedyminówna, żona króla Polski Kazimierza Wielkiego miała zasługi dla naszego kraju - fot. domena publiczna Aldona Anna Giedyminówna niestety nie miała szczęścia urodzić mężowi syna. Ze związku z nią król doczekał się jedynie dwóch córek – Elżbiety i Kunegundy. Pierwsza z nich przeszła do historii jako żona księcia pomorskiego Bogusława V, druga natomiast wyszła za mąż za Ludwika rzymskiego, syna cesarza niemieckiego Ludwika IV Wittelsbacha. Księżniczka z Litwy była młoda, z pewnością mogła jeszcze dać Kazimierzowi syna, jednak do tego nie doszło. Choć ostatni piastowski władca Polski miał łącznie aż cztery żony, urodziły mu one wyłącznie córki. Znamienne jest jednak, że jeszcze za życia Giedyminówny zawarł on układ ze swoim szwagrem, Karolem Robertem, na mocy którego węgierski monarcha i jego synowie mieli przejąć tron polski, jeśli Kazimierz nie doczeka się syna. Śmierć żony Kazimierza Wielkiego W 1338 r. 28-letnia monarchini zaczęła chorować. Pomimo długiej walki, a nawet modlitw papieża, nie udało jej się wygrać. Śmierć żony Kazimierza Wielkiego przyszła 26 maja następnego roku na Wawelu. Córka Giedymina nie przeżyła nawet swojego ojca. Choć dokładne okoliczności nie są znane, źródła wspominają, że zmarła śmiercią tragiczną i nienaturalną. Między nią a Kazimierzem nie było wyjątkowo silnego uczucia, jednak wbrew niektórym opiniom nie należy podejrzewać młodego monarchy o otrucie swojej żony. W końcu bycie żonatym nie przeszkadzało mu w nawiązywaniu kolejnych romansów, a po odejściu Aldony Anny przez dwa lata Kazimierz pozostawał wdowcem. Historia zna jeszcze trzy żony Kazimierza Wielkiego – Adelajdę Heską, Krystynę Rokiczanką i Jadwigę Żagańską. Pierwsza z nich została oddalona bez udzielenia rozwodu, do końca życia mówiła o sobie „żona króla Polski”, druga była czeską mieszczką, trzecia po dwóch latach od śmierci męża ponownie wyszła za mąż. Ale tylko pochodząca z Litwy córka Giedymina została pochowana na Wawelu. Dostąpiła tego zaszczytu jako pierwsza polska władczyni. Jej mąż, król, dołączył do niej ponad 30 lat później. Autor: Aleksandra Drążek-SzychtaBibliografia: 1. O. Balzer, Genealogia Piastów, Avalon, Kraków 2005 2. J. Besala, Małżeństwa królewskie. Piastowie, Bellona, Warszawa 2006 3. K. Jasiński, Małżeństwa i koligacje polityczne Kazimierza Wielkiego, Studia źródłoznawcze, t. 32-33, 1990 4. K. Jasiński, Powiązania genealogiczne Piastów (Małżeństwa piastowskie), w: Piastowie w dziejach Polski, Ossolineum, Wrocław 1975 Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dla 97,6% czytelników artykuł okazał się być pomocny november59 9 grudnia 2013, 23:55 Ciekawi mnie pewna sprawa - w jakim wieku i po ilu latach związku zaręczyliście się ze swoją drugą połówką? Ja mam ponad 19 lat a mój luby 21. Jesteśmy razem 3 lata i czuję, że coś się święci jeśli chodzi o zaręczyny.. Czy to za wcześnie według was? Podzielcie się swoimi doświadczeniami! ;-) Edytowany przez november59 9 grudnia 2013, 23:55 Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86183 10 grudnia 2013, 11:05 O Boże, myślcie sobie co chcecie, serio. Nie rozumiem dlaczego miałabym omijać temat, w którym mam prawo napisać swoje zdanie (według Was nie moje, ale okej). A dlaczego nie chcę zaręczyn, to już pisałam, bo uważam, że takie deklaracje są zbędne w momencie, kiedy związek już wiele przeszedł i ludzie są pewni, że ten ślub kiedyś wezmą. I tyle, nie rozumiem dlaczego miałabym się Wam tłumaczyć z każdego mojego słowa albo omijać temat. Dołączył: 2010-10-14 Miasto: Madryt Liczba postów: 2252 10 grudnia 2013, 11:10 Czyli ogólnie Ty byś chciała ślub bez zaręczyn tak?Argumentacji także nie rozumiem - ale okej , nie muszę jej rozumieć. Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86183 10 grudnia 2013, 11:15 Czyli ogólnie Ty byś chciała ślub bez zaręczyn tak?Argumentacji także nie rozumiem - ale okej , nie muszę jej rozumieć. To podaj mi proszę dobrą argumentację, która przemawia za zaręczynami. Bo o ile chodzi o rychłe przygotowania do ślubu, to jestem w stanie zrozumieć te narzeczeństwo, jako okres przygotowań. Ale kiedy ktoś się zaręcza i ślubu nie bierze, i oprócz pierścionka na palcu przez lata w związku nic się nie zmienia, to po co się zaręczać?edit: Ślubu narazie nie chcę. Nie uważam, żeby był naszemu związkowi póki co I wtedy, kiedy na Vitalii padły domysły, że pierścionek ma być zaręczynowy, nie chciałam oświadczyn, bo bym ich nie przyjęła, nasz związek był w złym miejscu. I bałam się, że odmowa będzie oznaczała koniec związku, i tyle. Napisałam, że gdyby mi się teraz oświadczył, to bym się pewnie ucieszyła, co nie zmienia faktu, że jest to dla mnie zbędne i niepotrzebne. I proszę nie drążcie bez sensu tematu jak się można ucieszyć na chwilę z czegoś, co uważa się za zbędne, bo to bez sensu. Dopisałam to w ramach wyjaśnień na koniec. Edytowany przez cancri 10 grudnia 2013, 11:52 Dołączył: 2009-01-28 Miasto: Ny Liczba postów: 1318 10 grudnia 2013, 11:26 ja zaręczyłam się w zeszłym roku i jakoś specjalnie nic się nie zmieniło....też bardzo się obawiałam tego, że mój facet wpadnie na ten pomysł, bo dzieci śluby i zaręczyny zawsze napawały mnie przerażeniem...nie jestem tym tradycyjnym typem kobiety.... ale kiedy to zrobił musiał zobaczyć przerażenie w moich oczach, bo aż mu mina zrzedła jak tak biedak klęczał....ale po panice przyszło zadowolenie...też nie planujemy póki co ślubu, a lat mam 29...gdy zapytałam go dlaczego to zrobił, powiedział, że bardzo mnie kocha, jestem kobietą jego życia i przez te zaręczyny chciał mi pokazac jak wiele dla niego znaczę....wzruszyłam się przeokrutnie wtedycancri - też nie rozumiem Twojej argumentacji...za mocno próbujesz nas przekonać (albo siebie), że to do niczego Ci jest niepotrzebne...ale każdy żyje jak chce.... Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86183 10 grudnia 2013, 11:29 margo00 napisał(a):ja zaręczyłam się w zeszłym roku i jakoś specjalnie nic się nie zmieniło....też bardzo się obawiałam tego, że mój facet wpadnie na ten pomysł, bo dzieci śluby i zaręczyny zawsze napawały mnie przerażeniem...nie jestem tym tradycyjnym typem kobiety.... ale kiedy to zrobił musiał zobaczyć przerażenie w moich oczach, bo aż mu mina zrzedła jak tak biedak klęczał....ale po panice przyszło zadowolenie...też nie planujemy póki co ślubu, a lat mam 29...gdy zapytałam go dlaczego to zrobił, powiedział, że bardzo mnie kocha, jestem kobietą jego życia i przez te zaręczyny chciał mi pokazac jak wiele dla niego znaczę....wzruszyłam się przeokrutnie wtedycancri - też nie rozumiem Twojej argumentacji...za mocno próbujesz nas przekonać (albo siebie), że to do niczego Ci jest niepotrzebne...ale każdy żyje jak chce....Nie, po prostu chciałam odpowiedzieć na zarzuty. Zresztą wszystko jest w moim pamiętniku, całe dwa wpisy, które teraz przeczytałam nawet specjalnie. Sama pisałam, że każdy ma prawo żyć jak chce, więc niech inni zrozumieją, że ja też mogę żyć po swojemu. I nikogo nie przekonuję, że zaręczyny są niepotrzebne, tylko piszę, że dla mnie są niepotrzebne. A jak ktoś chce, to niech się zaręcza. To jest różnica, nikomu nie wpajam co ma myśleć. Edytowany przez cancri 10 grudnia 2013, 11:52 meryZpakamery 10 grudnia 2013, 11:52 26, po roku spotykania się i prawie roku mieszkania razem :-) Pomimo że do romantycznych nie należę wspominam ten moment baaaardzo miło. I nie, nic nie zmieniały zaręczyny. Sam ślub na początku też nie. Teraz z biegiem czasu stwierdzam, że ślub jednak zmienia... Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 10 grudnia 2013, 11:57 34 lata, po 8 m-cach zaręczyny OnlyForTalk 10 grudnia 2013, 12:00 cancri napisał(a):duzasyrenka napisał(a):Czyli ogólnie Ty byś chciała ślub bez zaręczyn tak?Argumentacji także nie rozumiem - ale okej , nie muszę jej rozumieć. To podaj mi proszę dobrą argumentację, która przemawia za zaręczynami. Bo o ile chodzi o rychłe przygotowania do ślubu, to jestem w stanie zrozumieć te narzeczeństwo, jako okres przygotowań. Ale kiedy ktoś się zaręcza i ślubu nie bierze, i oprócz pierścionka na palcu przez lata w związku nic się nie zmienia, to po co się zaręczać?edit: Ślubu narazie nie chcę. Nie uważam, żeby był naszemu związkowi póki co I wtedy, kiedy na Vitalii padły domysły, że pierścionek ma być zaręczynowy, nie chciałam oświadczyn, bo bym ich nie przyjęła, nasz związek był w złym miejscu. I bałam się, że odmowa będzie oznaczała koniec związku, i tyle. Napisałam, że gdyby mi się teraz oświadczył, to bym się pewnie ucieszyła, co nie zmienia faktu, że jest to dla mnie zbędne i niepotrzebne. I proszę nie drążcie bez sensu tematu jak się można ucieszyć na chwilę z czegoś, co uważa się za zbędne, bo to bez sensu. Dopisałam to w ramach wyjaśnień na po co Ty się w ogóle tłumaczysz ? Twoje życie, Twoje zaręczyny - Twoja sprawa. Jeśli dziewczyny nie mają swojego życia i rozbierają twoje wpisy na składniki pierwsze - to tylko im współczuć ...Czyżby syndrom Chodakowskiej ? Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86183 10 grudnia 2013, 12:15 OnlyForTalk napisał(a):cancri napisał(a):duzasyrenka napisał(a):Czyli ogólnie Ty byś chciała ślub bez zaręczyn tak?Argumentacji także nie rozumiem - ale okej , nie muszę jej rozumieć. To podaj mi proszę dobrą argumentację, która przemawia za zaręczynami. Bo o ile chodzi o rychłe przygotowania do ślubu, to jestem w stanie zrozumieć te narzeczeństwo, jako okres przygotowań. Ale kiedy ktoś się zaręcza i ślubu nie bierze, i oprócz pierścionka na palcu przez lata w związku nic się nie zmienia, to po co się zaręczać?edit: Ślubu narazie nie chcę. Nie uważam, żeby był naszemu związkowi póki co I wtedy, kiedy na Vitalii padły domysły, że pierścionek ma być zaręczynowy, nie chciałam oświadczyn, bo bym ich nie przyjęła, nasz związek był w złym miejscu. I bałam się, że odmowa będzie oznaczała koniec związku, i tyle. Napisałam, że gdyby mi się teraz oświadczył, to bym się pewnie ucieszyła, co nie zmienia faktu, że jest to dla mnie zbędne i niepotrzebne. I proszę nie drążcie bez sensu tematu jak się można ucieszyć na chwilę z czegoś, co uważa się za zbędne, bo to bez sensu. Dopisałam to w ramach wyjaśnień na po co Ty się w ogóle tłumaczysz ? Twoje życie, Twoje zaręczyny - Twoja sprawa. Jeśli dziewczyny nie mają swojego życia i rozbierają twoje wpisy na składniki pierwsze - to tylko im współczuć ...Czyżby syndrom Chodakowskiej ?Nie wiem, szukam porannych wrażeń :P Ale masz rację, że takie tłumaczenia są bez sensu, muszę się tego po prostu oduczyć. Dołączył: 2007-08-28 Miasto: Warszawa Liczba postów: 12405 10 grudnia 2013, 12:28 Zawsze się zastawiam czemu służą takie tematy, co z tego wynika, jakie wnioski?jeden ma lat 20, drugi 40 jak się zaręcza a trzeci wcale...nie świadczy to ani o uczuciach ani o trwałości związku ani o dojrzałości. Niczego nie gwarantuje. Przeczytam, że jeden po krótkim czasie, drugi po kilkunastu latach...serio nie wiem co z tego można wyciągnąć dla chyba, że ktoś chce się pórownać z kims innym...,,o ten po tym samym czasie co ja, to jest super"...to tak jakby pytac z czym lubicie kanapki i padnie milion odpowiedzi:) Tylko nie bijcie, po prostu mnie to zastanawia jaki to ma sens...żeby nie było, ze zasmiecam forum to odpowiem: ja miałam lat 24, byłam w zwiazku 3 lata, nie wiem czy to dobry wynik. Moze mi ktoś odpowie o czym to świadczy? Zaczne od tego, ze zrobisz jak uwazasz. Jest, to twoja decyzja, jak i rowniez twojego chlopaka. Jezeli go kochasz, ta "prawdziwa" miloscia, jezeli jestes pewna, ze chcesz byc z nim do konca zycia, jezeli wiesz, ze ty jak i rozwniez on, dojrzeliscie na tyle, aby podejmowac najwazniejsza dezycje w swoim zyciu, to nic nie stoi na przeszkodzie, jedynie rodzice, ale to jest dalsza kwestia. Osobiscie, nie jestem za zareczynami w tak mlodym wieku, gdyz jezeli sie zareczysz, a nastepnie wyjdziesz za mąż, w tak mlodym wieku - zmarnujesz swoje plany edukacyjne. Oczywiscie sa takie kobiety, ktore wola byc w domu z dziecmi, a sa rowniez takie, ktore wola sie wyksztalic, zdobyc prace i nastepnie pomyslec o rodzinie. Zrob to, co podpowiada ci serce, takie jest moje zdanie, bo nawet jezeli wszyscy bd ci odradzac, to i tak zrobisz swoje. Pozdrawiam. november59 9 grudnia 2013, 23:55 Ciekawi mnie pewna sprawa - w jakim wieku i po ilu latach związku zaręczyliście się ze swoją drugą połówką? Ja mam ponad 19 lat a mój luby 21. Jesteśmy razem 3 lata i czuję, że coś się święci jeśli chodzi o zaręczyny.. Czy to za wcześnie według was? Podzielcie się swoimi doświadczeniami! ;-) Edytowany przez november59 9 grudnia 2013, 23:55 Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86183 10 grudnia 2013, 10:35 BeBarbie napisał(a):cancri napisał(a):Ja mam 24. lata, mój chłopak też, jesteśmy razem od 6 i nie jesteśmy zaręczeni. Szczerze mówiąc jak mieliśmy tych 20 lat to też nam się wydawało, że zaraz będzie ślub, zero problemów, i tak dalej. A przez tych kilka lat nasz związek przeszedł tyle prób (odległość, ciężkie choroby- i tu mam na myśli bardzo ciężkie jedna po drugiej, kłopoty w rodzinie, wypadki), że generalnie dziękuję Bogu, że się z nim nie zaręczyłam wcześniej. Tzn. z nim owszem, mogłabym, bo ze wszystkich prób wyszliśmy zwycięsko, ale gdyby to był inny człowiek i ja mając 19 czy 20 lat bym postanowiła wyjść na niego za mąż, przed tymi wszystkimi próbami, to bym się pewnie wpakowała w jakieś bagno. I mówię szczerze. Myślę, że nie ma co porównywać nastoletniego życia do dorosłości- oczywiście nastolatkom to wszystko może się również przytrafić.. Ale ludzie w tym wieku się zaręczają, biorą śluby i jakoś są razem dalej. Tylko ja będąc o tych kilka lat starszą cieszę się, że nie podjęliśmy tej decyzji wcześniej. A zresztą zaręczyny na tym etapie nie są mi do niczego potrzebne, są tak, bo on Ci się nie chce oświadczyć. A gdyby to zrobił, to skakałabyś pod sufit i chwaliła się chciałabym cię urazić bo nie znam Waszej relacji ale z tego co przeczytałam w Twoim pamiętniku też odnoszę wrażenie że cieszyłabyś się z tych zaręczyn jak głupia , próbujesz sobie wmówić , że nie chcesz tych zaręczyn bo wiesz , że on tego nie zrobi... Moja przyjaciółka jest bardzo podobna do Ciebie , podobny związek do Twojego ... Bardzo liczy, że jej się facet oświadczy ale wie , ze nie ma na co liczyć , więc wszystkim tłumaczy że nie chce bo za wcześnie mimo tego , że są ze sobą 4 lata , a gdyby tylko do zrobił to by skakała do góry. Oczywiście, że bym się pewnie ucieszyła, ale nie jest tak, że nie jesteśmy zaręczeni bo mój facet nie chce mi się oświadczyć, a ja z tego powodu dorabiam sobie filozofię. Nie jestem Twoją koleżanką, a to, że znasz mnie z wpisów nie znaczy, że znasz całe moje życie i moje poglądy od A do Z. To, że kocham mojego faceta szalenie nie oznacza, ze oczekuję że mi się za każdym rogiem będzie oświadczał. I że jak to zrobi to się posram ze szczęścia. I rozumiem, że wedle Twojej filozofii, musiałabym się rozpłakać jakby mi się oświadczył? Bo inaczej nie mam prawa pisać, że oświadczyny nie są mi do niczego potrzebne? Totalna głupota. Pewnie się na chwilę ucieszę, ale zapewniam Was, oświadczyny mają dla mnie tak marną wartość, że potrwa to z 5 minut, a jak pierścionek mi się nie będzie podobał, to pewnie w ogóle tylko zrobię skrzywioną minę. A Wy możecie sobie uważać co chcecie, ale nie wmawiajcie ludziom, że jak Wy albo znajome tak bardzo się cieszycie z takich pierdół, to wszyscy muszą, bo jak widać po tym wątku to się rozkłada mniej więcej po równo. Edytowany przez cancri 10 grudnia 2013, 10:47 PatrycjaBoo92 10 grudnia 2013, 10:38 Mialam 19 lat moj narzeczony 23 :) Slub dopiero za 2-3 lata :) demeter11 10 grudnia 2013, 10:43 cancri napisał(a):Niunkaaa napisał(a):BeBarbie napisał(a):cancri napisał(a):Ja mam 24. lata, mój chłopak też, jesteśmy razem od 6 i nie jesteśmy zaręczeni. Szczerze mówiąc jak mieliśmy tych 20 lat to też nam się wydawało, że zaraz będzie ślub, zero problemów, i tak dalej. A przez tych kilka lat nasz związek przeszedł tyle prób (odległość, ciężkie choroby- i tu mam na myśli bardzo ciężkie jedna po drugiej, kłopoty w rodzinie, wypadki), że generalnie dziękuję Bogu, że się z nim nie zaręczyłam wcześniej. Tzn. z nim owszem, mogłabym, bo ze wszystkich prób wyszliśmy zwycięsko, ale gdyby to był inny człowiek i ja mając 19 czy 20 lat bym postanowiła wyjść na niego za mąż, przed tymi wszystkimi próbami, to bym się pewnie wpakowała w jakieś bagno. I mówię szczerze. Myślę, że nie ma co porównywać nastoletniego życia do dorosłości- oczywiście nastolatkom to wszystko może się również przytrafić.. Ale ludzie w tym wieku się zaręczają, biorą śluby i jakoś są razem dalej. Tylko ja będąc o tych kilka lat starszą cieszę się, że nie podjęliśmy tej decyzji wcześniej. A zresztą zaręczyny na tym etapie nie są mi do niczego potrzebne, są tak, bo on Ci się nie chce oświadczyć. A gdyby to zrobił, to skakałabyś pod sufit i chwaliła się chciałabym cię urazić bo nie znam Waszej relacji ale z tego co przeczytałam w Twoim pamiętniku też odnoszę wrażenie że cieszyłabyś się z tych zaręczyn jak głupia , próbujesz sobie wmówić , że nie chcesz tych zaręczyn bo wiesz , że on tego nie zrobi... Moja przyjaciółka jest bardzo podobna do Ciebie , podobny związek do Twojego ... Bardzo liczy, że jej się facet oświadczy ale wie , ze nie ma na co liczyć , więc wszystkim tłumaczy że nie chce bo za wcześnie mimo tego , że są ze sobą 4 lata , a gdyby tylko do zrobił to by skakała do góry. Tak tak, wszyscy wiedzą lepiej ode mnie. Oczywiście, że bym się pewnie ucieszyła, ale nie jest tak, że nie jesteśmy zaręczeni bo mój facet nie chce mi się oświadczyć, a ja z tego powodu dorabiam sobie filozofię. Nie jestem Twoją koleżanką, a to, że znasz mnie z wpisów nie znaczy, że znasz całe moje życie i moje poglądy od A do cancri, i znowu edytujesz swoje wpisy 50 razy ... przecież niedawno była akcja, że ukochany miał dla ciebie pierścionek a jak okazało się, że to nie na zaręczyny czułaś się rozczarowana . nie odwracaj teraz kota ogonem... edit : zresztą zauważyłam nie pierwszy raz, że ubarwiasz swoje życie jak się da, dopisujesz co chwilę nowe zdania żeby udowodnić (nam czy bardziej samej sobie?) jaka to jesteś szczęśliwa i podjarana. daj spokój... może twój facet nie dorósł do zaręczyn i tyle. po co dorabiać sobie jakąś słodko pierdzącą otoczkę Edytowany przez demeter11 10 grudnia 2013, 10:51 demeter11 10 grudnia 2013, 10:48 cancri napisał(a):Ja mam 24. lata, mój chłopak też, jesteśmy razem od 6 i nie jesteśmy zaręczeni. Szczerze mówiąc jak mieliśmy tych 20 lat to też nam się wydawało, że zaraz będzie ślub, zero problemów, i tak dalej. A przez tych kilka lat nasz związek przeszedł tyle prób (odległość, ciężkie choroby- i tu mam na myśli bardzo ciężkie jedna po drugiej, kłopoty w rodzinie, wypadki), że generalnie dziękuję Bogu, że się z nim nie zaręczyłam wcześniej. Tzn. z nim owszem, mogłabym, bo ze wszystkich prób wyszliśmy zwycięsko, ale gdyby to był inny człowiek i ja mając 19 czy 20 lat bym postanowiła wyjść na niego za mąż, przed tymi wszystkimi próbami, to bym się pewnie wpakowała w jakieś bagno. I mówię szczerze. Myślę, że nie ma co porównywać nastoletniego życia do dorosłości- oczywiście nastolatkom to wszystko może się również przytrafić.. Ale ludzie w tym wieku się zaręczają, biorą śluby i jakoś są razem dalej. Tylko ja będąc o tych kilka lat starszą cieszę się, że nie podjęliśmy tej decyzji wcześniej. A zresztą zaręczyny na tym etapie nie są mi do niczego potrzebne, są rozumiem twojej argumentacji. co ma piernik do wiatraka? ciężkich chorób, wypadków i innych prób nie można przejść razem jako para narzeczonych ? bzdura Dołączył: 2010-10-14 Miasto: Madryt Liczba postów: 2252 10 grudnia 2013, 10:48 miałam 21 lat i prawie 3 roku razem, ślub będzie w przyszłym roku. Będę mieć 23 lata i 4,5 roku razem :) Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86183 10 grudnia 2013, 10:52 demeter11 napisał(a):cancri napisał(a):Niunkaaa napisał(a):BeBarbie napisał(a):cancri napisał(a):Ja mam 24. lata, mój chłopak też, jesteśmy razem od 6 i nie jesteśmy zaręczeni. Szczerze mówiąc jak mieliśmy tych 20 lat to też nam się wydawało, że zaraz będzie ślub, zero problemów, i tak dalej. A przez tych kilka lat nasz związek przeszedł tyle prób (odległość, ciężkie choroby- i tu mam na myśli bardzo ciężkie jedna po drugiej, kłopoty w rodzinie, wypadki), że generalnie dziękuję Bogu, że się z nim nie zaręczyłam wcześniej. Tzn. z nim owszem, mogłabym, bo ze wszystkich prób wyszliśmy zwycięsko, ale gdyby to był inny człowiek i ja mając 19 czy 20 lat bym postanowiła wyjść na niego za mąż, przed tymi wszystkimi próbami, to bym się pewnie wpakowała w jakieś bagno. I mówię szczerze. Myślę, że nie ma co porównywać nastoletniego życia do dorosłości- oczywiście nastolatkom to wszystko może się również przytrafić.. Ale ludzie w tym wieku się zaręczają, biorą śluby i jakoś są razem dalej. Tylko ja będąc o tych kilka lat starszą cieszę się, że nie podjęliśmy tej decyzji wcześniej. A zresztą zaręczyny na tym etapie nie są mi do niczego potrzebne, są tak, bo on Ci się nie chce oświadczyć. A gdyby to zrobił, to skakałabyś pod sufit i chwaliła się chciałabym cię urazić bo nie znam Waszej relacji ale z tego co przeczytałam w Twoim pamiętniku też odnoszę wrażenie że cieszyłabyś się z tych zaręczyn jak głupia , próbujesz sobie wmówić , że nie chcesz tych zaręczyn bo wiesz , że on tego nie zrobi... Moja przyjaciółka jest bardzo podobna do Ciebie , podobny związek do Twojego ... Bardzo liczy, że jej się facet oświadczy ale wie , ze nie ma na co liczyć , więc wszystkim tłumaczy że nie chce bo za wcześnie mimo tego , że są ze sobą 4 lata , a gdyby tylko do zrobił to by skakała do góry. Tak tak, wszyscy wiedzą lepiej ode mnie. Oczywiście, że bym się pewnie ucieszyła, ale nie jest tak, że nie jesteśmy zaręczeni bo mój facet nie chce mi się oświadczyć, a ja z tego powodu dorabiam sobie filozofię. Nie jestem Twoją koleżanką, a to, że znasz mnie z wpisów nie znaczy, że znasz całe moje życie i moje poglądy od A do cancri, i znowu edytujesz swoje wpisy 50 razy ... przecież niedawno była akcja, że ukochany miał dla ciebie pierścionek a jak okazało się, że to nie na zaręczyny czułaś się rozczarowana . nie odwracaj teraz kota ogonem... Chyba po to jest opcja edytuj, nie uważasz? Tak, miał dla mnie pierścionek a ja się nakręciłam, bo nie chciałam, żeby mi się oświadczał, bo tych oświadczyn bym nie przyjęła. Jakbyś czytała wszystkie wpisy ze zrozumieniem, to byś wiedziała. I przeżywałam, że on jednak chce to zrobić, a ja nie chcę i nie wiedziałam co mam robić. Absolutnie nie była to ekscytacja bo się sram, że będę narzeczoną tylko właśnie nie chciałam nią być. Nawet założyłam temat na forum jak potoczyły się związki, kiedy kobieta odmówiła zaręczyn. I owszem, po fakcie poczułam zawód, że się sama nakręciłam, że on to zrobi co nie oznacza, że bym je przyjęła. I więcej o tym nie będę dyskutować, bo nie ma sensu, to są moje prywatne sprawy i nie mam zamiaru ich tutaj wywlekać i się wykłócać z laskami, które twierdzą, że wszystko wiedzą lepiej ode mnie samej. I powtarzam, dajcie ludziom żyć tak, jak oni chcą żyć a nie wciskajcie im swoich poglądów i tym wpisy w pamiętniku były całe dwa. Jeden, że ma dla mnie pierścionek na urodziny, i tu masa komentarzy, że na pewno zaręczynowy, a drugi, że mi ten pierścionek dał i w jaki śmieszny sposób. I tu zawód w komentarzach, że jednak niezaręczynowy. Ja przeżywałam w sobie, bo się nakręciłam przez te komentarze, że zgłupiał i chce się oświadczać, a ja tych zaręczyn nie chciałam, nasz związek nie był wtedy w jakimś super miejscu i po prostu bym ich nie przyjęła. Ale po fakcie byłam na siebie zła, że się nakręciłam jednak, że się oświadczy, co nie jest wcale równoznaczne z tym, że chciałm tych oświadczyn. Edytowany przez cancri 10 grudnia 2013, 11:42 demeter11 10 grudnia 2013, 10:56 cancri napisał(a):demeter11 napisał(a):cancri napisał(a):Niunkaaa napisał(a):BeBarbie napisał(a):cancri napisał(a):Ja mam 24. lata, mój chłopak też, jesteśmy razem od 6 i nie jesteśmy zaręczeni. Szczerze mówiąc jak mieliśmy tych 20 lat to też nam się wydawało, że zaraz będzie ślub, zero problemów, i tak dalej. A przez tych kilka lat nasz związek przeszedł tyle prób (odległość, ciężkie choroby- i tu mam na myśli bardzo ciężkie jedna po drugiej, kłopoty w rodzinie, wypadki), że generalnie dziękuję Bogu, że się z nim nie zaręczyłam wcześniej. Tzn. z nim owszem, mogłabym, bo ze wszystkich prób wyszliśmy zwycięsko, ale gdyby to był inny człowiek i ja mając 19 czy 20 lat bym postanowiła wyjść na niego za mąż, przed tymi wszystkimi próbami, to bym się pewnie wpakowała w jakieś bagno. I mówię szczerze. Myślę, że nie ma co porównywać nastoletniego życia do dorosłości- oczywiście nastolatkom to wszystko może się również przytrafić.. Ale ludzie w tym wieku się zaręczają, biorą śluby i jakoś są razem dalej. Tylko ja będąc o tych kilka lat starszą cieszę się, że nie podjęliśmy tej decyzji wcześniej. A zresztą zaręczyny na tym etapie nie są mi do niczego potrzebne, są tak, bo on Ci się nie chce oświadczyć. A gdyby to zrobił, to skakałabyś pod sufit i chwaliła się chciałabym cię urazić bo nie znam Waszej relacji ale z tego co przeczytałam w Twoim pamiętniku też odnoszę wrażenie że cieszyłabyś się z tych zaręczyn jak głupia , próbujesz sobie wmówić , że nie chcesz tych zaręczyn bo wiesz , że on tego nie zrobi... Moja przyjaciółka jest bardzo podobna do Ciebie , podobny związek do Twojego ... Bardzo liczy, że jej się facet oświadczy ale wie , ze nie ma na co liczyć , więc wszystkim tłumaczy że nie chce bo za wcześnie mimo tego , że są ze sobą 4 lata , a gdyby tylko do zrobił to by skakała do góry. Tak tak, wszyscy wiedzą lepiej ode mnie. Oczywiście, że bym się pewnie ucieszyła, ale nie jest tak, że nie jesteśmy zaręczeni bo mój facet nie chce mi się oświadczyć, a ja z tego powodu dorabiam sobie filozofię. Nie jestem Twoją koleżanką, a to, że znasz mnie z wpisów nie znaczy, że znasz całe moje życie i moje poglądy od A do cancri, i znowu edytujesz swoje wpisy 50 razy ... przecież niedawno była akcja, że ukochany miał dla ciebie pierścionek a jak okazało się, że to nie na zaręczyny czułaś się rozczarowana . nie odwracaj teraz kota ogonem... Chyba po to jest opcja edytuj, nie uważasz? Tak, miał dla mnie pierścionek a ja się nakręciłam, bo nie chciałam, żeby mi się oświadczał, bo tych oświadczyn bym nie przyjęła. Jakbyś czytała wszystkie wpisy ze zrozumieniem, to byś wiedziała. I przeżywałam, że on jednak chce to zrobić, a ja nie chcę i nie wiedziałam co mam robić. Absolutnie nie była to ekscytacja bo się sram, że będę narzeczoną tylko właśnie nie chciałam nią być. Nawet założyłam temat na forum jak potoczyły się związki, kiedy kobieta odmówiła zaręczyn. I owszem, po fakcie poczułam zawód, że się sama nakręciłam, że on to zrobi co nie oznacza, że bym je przyjęła. I więcej o tym nie będę dyskutować, bo nie ma sensu, to są moje prywatne sprawy i nie mam zamiaru ich tutaj wywlekać i się wykłócać z laskami, które twierdzą, że wszystko wiedzą lepiej ode mnie samej. I powtarzam, dajcie ludziom żyć tak, jak oni chcą żyć a nie wciskajcie im swoich poglądów i po to jest ta opcja.. może myśl jak coś piszesz, to wtedy nie będziesz musiała z niej korzystać tyle razy i w ciągu 5 minut co chwila zmieniać zdanie. piszesz to, co będzie dla ciebie wygodne czy jak? uwierz, że czytam ze zrozumieniem i pomimo twojego "srania się" że nie chcesz zaręczyn, czułam twój zawód . gdybyś rzeczywiście nie chciała, nie byłoby wpisów w twoim pamiętniku na ten temat, tematu na forum ani nic. jak ja czegoś nie chcę, to omijam ten temat szerokim łukiem. no ale ludzie są różni, a ty to już w ogóle jesteś specyficzną osobistością... nie ma co dyskutować, ty tak długo będziesz edytować swoje posty aż wyjdzie na twoje... adieu Dołączył: 2010-10-14 Miasto: Madryt Liczba postów: 2252 10 grudnia 2013, 10:56 Cancri - dlaczego nie chcesz aż tak tych oświadczyn? z własnych obserwacji wiem , że związki z długim stażem po jakimś czasie się rozpadają. Sama też nie chciałam zaręczyn - owszem. Jednak gdy już się to stało - byłam przerażona :P ale okazało się jednak że jest to super uczucie, cementuje związek , zaczyna się wtedy tak bardziej realnie myśleć o przyszłości , planować ewentualnie przyszłe wesele. Kiedyś twierdziłam że zaręczyny, ślub i ten osławiony "zbędny papierek" nie są mi do niczego potrzebne , jednak zmieniłam zdanie i serio nie żałuje :) Dołączył: 2010-10-14 Miasto: Madryt Liczba postów: 2252 10 grudnia 2013, 11:00 A jeżeli chodzi o kwestię tego Twojego zawodu czy też nie i akcji z tym pierścionkiem - nie moja sprawa , nie wtrącam się , jednak z wpisów u Ciebie w pamiętniku i na forum można wywnioskować że chcesz tych zaręczyn ale chcesz pokazać wszystkim że jesteś ponad to . I tak jak pisze Demeter , jeśli się czegoś nie chce to omija się temat i stara się nie myśleć o tym- takie moje zdanie Dołączył: 2009-01-28 Miasto: Ny Liczba postów: 1318 10 grudnia 2013, 11:01 BeBarbie napisał(a):cancri napisał(a):Ja mam 24. lata, mój chłopak też, jesteśmy razem od 6 i nie jesteśmy zaręczeni. Szczerze mówiąc jak mieliśmy tych 20 lat to też nam się wydawało, że zaraz będzie ślub, zero problemów, i tak dalej. A przez tych kilka lat nasz związek przeszedł tyle prób (odległość, ciężkie choroby- i tu mam na myśli bardzo ciężkie jedna po drugiej, kłopoty w rodzinie, wypadki), że generalnie dziękuję Bogu, że się z nim nie zaręczyłam wcześniej. Tzn. z nim owszem, mogłabym, bo ze wszystkich prób wyszliśmy zwycięsko, ale gdyby to był inny człowiek i ja mając 19 czy 20 lat bym postanowiła wyjść na niego za mąż, przed tymi wszystkimi próbami, to bym się pewnie wpakowała w jakieś bagno. I mówię szczerze. Myślę, że nie ma co porównywać nastoletniego życia do dorosłości- oczywiście nastolatkom to wszystko może się również przytrafić.. Ale ludzie w tym wieku się zaręczają, biorą śluby i jakoś są razem dalej. Tylko ja będąc o tych kilka lat starszą cieszę się, że nie podjęliśmy tej decyzji wcześniej. A zresztą zaręczyny na tym etapie nie są mi do niczego potrzebne, są tak, bo on Ci się nie chce oświadczyć. A gdyby to zrobił, to skakałabyś pod sufit i chwaliła się wszystkim.

zaręczyny w wieku 17 lat